Było to na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w Rostowie nad Donem w ZSRR w barze, dość nowoczesnym jak na czas i miejsce. Na ścianie nad ladą, kasami wisiał transparent czy proporzec z napisem w rodzaju « Brygada Pracy Socjalistycznej » (« Brigad Socjalisticzeskogo Truda »). A przed nimi kłębił się tłumek niezadowolonych ze ślamazarnej obsługi klientów. Rzeczywiście, wszystko działo się bardzo wolno, nawet jak na miejscowe zwyczaje. Ludzie gniewnie pokazywali ów napis i mówili, wykrzykiwali, że ten tytuł się załodze nie należy ! Nie wierzyłem w to co widziałem - oni ten slogan traktowali poważnie !!! Ta scena była jak z innej planety. Było to dla mnie prawdziwe odkrycie, szok, wstrząs. Nad Wisłą, w PRL to nie było by możliwe, raczej ten czy ów by przeklnął, pogardliwie się uśmiechnął, machnął ręką czy splunął… Ale brać to na serio ? Co to to nie… Takiego u nas jeszcze nie spotkałem. Ale z czasem zaczełem mieć wątpliwości. A może ci ludzie – tylko udawali ? Może to była poza, aktorstwo, gra ? Udawanie – doskonałe – nie tylko przed innymi ale i przed samym sobą... Nawet nie wymyślone przez nich samych ale odziedziczone po ojcach, dziadkach… Inaczej przecież niesposób było przeżyć na tej okrutnej planecie, w « kraju gdzie tak wolno dyszyt czełowiek » - jak głosił sowiecki hymn... Trzeba było grać wspaniale grać, trzeba było samemu sobie narzucić owe « kajdany na dusze » jak pisał Mickiewicz......Głęboki kamuflaż, miejscowa odmiana perskiego « ketmanu » czy arabskiej « taqiyyi » był przecież bardzo często jedyną szansą na ocalenie… Inny przykład, z innej beczki : ojciec Swietlany Aleksijewicz, pisarki-noblistki z Białorusi (pisarki osławionej swymi niektórymi groteskowymi, absurdalnymi anty-polskimi, anty-religijnymi wypowiedziami np w Brooklinie/USA 12 czerwca 2016r ) gdy umierał, kazał włożyć do trumny swą legitymację partyjną . Może on też udawał i grał do końca – dla rodziny, bo bał się o nią i chciał by im było łatwiej ? Wokół szalały przecież zbrodnie komunistycznego reżymu… Tak czy owak, to pewnie po nim odziedziczyła ona swą nieumiejętność (czy o to tylko chodzi?) rozróżniania prawdy od fałszu, kłamstwa… Bo przecież jabłko pada nie daleko od jabłoni... Tak, ZSRR to naprawdę był « inny świat », inna planeta...
|
|